27 maja 2010, 16:16
Pierwsze, co można wyczuć podczas jazdy RSV4 to możliwości silnika V4. Aprilia miała swoją premierę w kwietniu tego roku. 180 koni mechanicznych i 179 kilogramów wagi robi swoje. Brytyjczyk stwierdził, że dostarczana moc jest porównywalna z tą dostępną w nowej Hondzie Fireblade, a łatwość prowadzenia przypomina Suzuki SV650. Natomiast zastosowana elektronika niczym w szwajcarskim zegarku dba o perfekcję Aprilli. Czego chcieć więcej, prawda? Jako ciekawostkę możemy dodać, że silnik V4 o pojemności 999cm3 zainstalowano specjalnie z myślą o wyścigach WSB. Niestety cena może odstraszać – Włoska maszyna kosztuje około 77 000 złotych!
Aprilia RSV4 Factory vs Honda VFR 750 R (RC 30) - V-czwórki z dwóch epok
Gdy w 1986 r. na tory wyjechała Honda VFR 750, nikt wtedy nie mówił jeszcze o legendzie widlastej czwórki. Ćwierć wieku później z tematem V4 zmierzyła się Aprilia.
Nie ma co ściemniać: sprzęcior z porządnym rzędowym silnikiem o czterech cylindrach ucieszy każdego. Dzisiejsze konstrukcje są świetnie wykonane, trwałe, pracują elastycznie i osiągają piekielne moce. Ale jeśli o emocje chodzi, nie ma to jak V4. Już jego sound jeży włos na klacie. Ten gang, pachnący torem wyścigowym, zjazdem do pit-stopu z pewnością zelektryzuje każdego. Tak samo, jak 25 lat temu, gdy powstawała Honda VFR 750 (zwana również RC 30), również w przypadku RSV4 najwięcej do powiedzenia mieli nie ekonomiści, lecz spece od techniki. I całe szczęście, bo dzięki temu w obu maszynach pracuje V4. To prawda, jest to bardziej skomplikowana konstrukcja, a więc droższa niż silnik rzędowy, prawdą jest też, że podwójny napęd wałków rozrządu oraz dwa oddzielne bloki cylindrów powodują nieco wyższą masę. Ale przecież zalety V4 są bezsporne.